poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Urlopu ciąg dalszy - na północ od Białego

Korzystając z pięknej pogody i kolejnego dnia urlopu (25 sierpień) pojechaliśmy zdobywać kolejne kesze na naszej, pięknej białotocczyźnie.
Zaczęliśmy od zapomnianych miejsc: Cmentarz i krzyż (OP3B03) i zapomniany Kirkut (OP35EF).
Cmentarz i krzyż to keszyk ukryty przy samotnym pominku, który stoi sobie środku lasu, nawet ścieżki żadnej nie ma...
Ostatnio dość często szlajamy się po takich miejscówkach "w środku niczego" :P
Kupa kamieni niewiadomego pochodzenia, przy zapomnianym kirkucie.
Takich widoczków jak poniżej, zauważanych nagle, tuż przed oczami mieliśmy całe mnóśtwo. Z racji tego, że ja się dość (bardzo) mocno boję pająków, ten dzień (i każda podobna) wyprawa jest dla mnie wyzwaniem i ćwiczeniem opanowania w silnie stresujących sytuacjach... :P
Mam też swoją teorię na dużą ilość pająków w tym roku - jest dużo komarów do jedzenia, więc więcej pająków może się nimi wykarmić :P Ble.
Pod skrzynką Ogłoszenia Parafialne (OP0B1E) było co nieco akrobacji ;) Podpowiedź sugerowała, że skrzynka jest w miejscu, które aktualnie znajduje się pod wodą.. Więc niewiele myśląc zaczęłam jej szukać...
Okolica wygląda tak.
Na szczęście keszyk leży sobie cały i suchy.
Pod Barwikiem (OP0B2B) jest przyjemna wiata, bardzo uroczo obrośnięta bluszczem.
 Bardzo podobała mi się skrzynka Teda Zapomniany dom (OP0377) - jedna z pierwszych Teda nieukryta w karpie czy innym pniaku :)
Miejsce jest na tyle urokliwe i odludne, że szukanie keszyka było prawdziwą przyjemnością :) Tylko te pajęczyny i ich mieszkańcy, czyhające na nieuważne kroki...
 Następne były schrony w okolicy Osowca: Osowiec 4/2 (OP1012) - miejsce przepiękne. Rozbite betony, które pozostały po umocnieniach obrosły mchem i innymi roślinkami i zostały "wchłonięte" przez las. Robi to niesamowite wrażenie... Szkoda, że zdjęcia tego nie oddadzą (a już na pewno nie zdjęcia robione o 12 w pełnym słońcu :P )
Ścieżką pod górę. A na szczycie takie widoczki :)
 Później drive in po następny keszyk Osowiec fort IV (OP1011). Może gdyby było więcej czasu, pokusiłabym się o zwiedzenie, ale odstraszyły mnie śmieci no i fakt, że robiło się coraz później, a w planach jeszcze tyyyle keszy ]:->
 Na forcie II (OP034F) były tłumy ludzi, ale na szczęście łazili tylko po głównych ścieżkach, więc mogliśmy spokojnie podjąć keszyka.
Pogoda nam dopisywała :)
Następnie w planach były 4 kesze z cyklu Linia Mołotowa Ciemnoszyje. Zaczęliśmy od 2ki (OP191D), schron fajny, ale beton jak beton - pytanie tylko dlaczego załozyciel zdecydował kesza zakopać :( A tam tyle rurek, dziurek i innych fajnych schowanek do tak małej skrzynki...

Następna była 3 (OP191E), gdzie spokojnie obeszłoby się bez latarki.  Później 1ka (OP191C)
A na sam koniec 4ka (OP1920). Gdzie sobie kesza poszukaliśmy, Zbyszek poszedł po kesza a ja zajęłam się konsumowaniem cukrów i węglowodanów, co by mieć siły na dalszą wyprawę. Zbyszek niestety kesza nie znalazł, więc musiałam mu pomóc ;) Poszliśmy i znaleźliśmy, nie pod tym pieńkiem, który Zbyszek obszukał a pod drugim, do którego obszukania go zmotywowałam. I jest :)
Jednym z keszy, który mi się bardzo podobał to Zniszczony bunkier DuchaMR (OP37BD), schowanko jest fantastyczne i można wspiąć się na samą górę - co lubię :))) Jakoś tylko mocy na zdjęcia nie miałam, teraz żałuję bo byłyby fajne :)
Kolejno pojechaliśmy po Ku wolności (OP3623) gdzie faktycznie, tak jak opis mówi, liście i krzuny zasłaniają zupełnie miejsce, przejechaliśmy i nawet nie zauwazyliśmy, dopiero po kordach udało się odnaleźć.
 Auto foto z asfaltem w tle ;))
Nie udało nam się znaleźć 3 zdrowasiek Snuffera, niestety. Opis jednoznacznie wskazywał na pieńki niedaleko kapliczek, znaleźliśmy rękawiczki (pewnie keszera jakiegoś) strzępy czarnego worka, może po keszu, ale samego kesza ni huhu. Trudno.
Tym niemniej miejsce interesujące. Kapliczek tam stoi mnóstwo, co kilkadziesiąt/kilkaset metrów.
Kolejną świetną skrzynką jaką podjęliśmy tego dnia to Stary gród 3po3 (OP159F), miejsce jest nieco niesamowite. Pewnie tworzą to historie z opisu, ale jednak coś tam jest dziwnego. Dodatkowo nadciągała burza, więc w szybko zapdających ciemnościach tym dziwniej było...
Grodzisko i najbliższe okolice skrzynki.

 Byliśmy już zmęczeni i zbierało się na deszcz, więc plany praktycznie zakończyły się na kolejnym keszu -  Kirkut na wzgórzu (OP375A). Podjęcie i zlokalizowanie kesza nie było jakoś specjalnie trudne, ale miejscówa wbrana nieco niefortunnie. Najbliższe okolice odwiedzają często miejscowi sympatycy tanich trunków i pełno tam śmieci i rosnących papierzaków :P
Ale na temat tego kirkutu, a w zasadzie muru go otaczającego, słyszałam dziwną historię. Ponoć mieszkańcy wybudowali go po to żeby się odgrodzić od tego miejsca, wymazać z pamięci i "żeby go tam nie było" :P Ciekawe co za tą opowieścią tak na prawdę stoi.
Odwiedziliśmy jeszcze Różanystok z zamiarem sprawdzenia czy skrzynka Teda (OP0663) jeszcze tam jest i ewentualną reaktywacją w plecaku. Niestety teren jest ogrodzony i pozamykany. Po ostatnich przejściach z upiorami w habitach nie chcę mieć nic już więcej wspólnego z kościelnymi, w związku z tym darowaliśmy sobie włażenie przez dziurę w murze...
Tylko pospacerowaliśmy sobie wokół kościoła.
Jak przystało na prawdziwą szatanistkę - od tyłu ]:-> hyhy
Ostatni kesz 3po3 Siadra (OP3D84) podejmowaliśmy już w dość dużym deszczu. Żeby było ciekawiej spory tam ruch, maskowałam Zbyszka autem i myciem szyby z wosku, który ni cholery nie chciał się domyć i smugi mi zostawia podczas deszczu :/

Takie to nasze keszowanie było pół na pół słoneczne i deszczowe. Przejechaliśmy jakieś 220 km, trasa jak niżej
Na koniec, tuż za Sokółką jeszcze mandat zarobiłam, za przekroczenie prędkości :/ 100 metrów przed znakiem "koniec obszaru zabudowanego", wybłagałam jedynie najniższą kwotę... :/ Ehhhhhhhhhhh... żal.pl
Droga to była wyprawa :P Ale ciągle bliżej Nickiela.. ;)

2 komentarze:

  1. Kesze Snufferów zazwyczaj serwisuje Alex albo R00t, warto im wspomnieć, że po tej skrzynce ani śladu, może przy okazji zreaktywują. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się okazało kesz tam jest. Był tam Bombadil po nas i sprawdził... No cóż, coś nas ossstro musiało zmylać ;)

    OdpowiedzUsuń