Nie ma to jak fajny kesz, założony ciutkę dalej, żeby można było się wyrwać chociaż na trochę z miasta, z domu ;) Mowa ofc o OP3BF3.
Najpierw pojechaliśmy nie w to miejsce i po objechaniu wytyczonej miejscówki dookoła (wertepy i takie tam, kałuż na szczęście nie było) stwierdziliśmy, że jednak nie, nie tu. Przystanęliśmy na chwilę żeby się naradzić co i jak ;)
Zdjęcia w ogromnej większości pochodzą właśnie z tego miejsca, oddalonego od miejsca ukrycia kesza nieco daleko ;)
Niestety są też kiepskiej jakości, bo zanim się opamiętałam (zmęczenie materiału :P ) zapisałam zmniejszone foty jako gif, a już później nie chciało mi się zapisywać ich jeszcze raz :P No cóż. Bywa. To mój pierwszy i nieostatni raz.
Chłopaki sobie gadali a ja się odstresowywałam ;)
Lasek, a pod laskiem dzikie słoneczniki. Skoro dzikie to nie podchodziliśmy, jeszcze pogryzą ;)
Później pojechaliśmy po podpowiedź, którą udało się zdobyć dzięki znajomościom Nickiela ;) I prostą drogą trafiliśmy do kesza.
Niestety nie mogę umieścić zbyt wielu zdjęć, żeby nie spoilować :( A szkoda, ponieważ słoneczko pięknie przyświecało.
Dżewko odnlezione - kesz nasz :)
Pięęeęękne słoneczko :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz