poniedziałek, 12 września 2011

W weekend dopiero się działo...

Wiedzieliśmy, że będzie intenstywny i był. Nawet bardziej niż przewidywaliśmy. Ale co tam, póki sił i zdrowia starczy trzeba szaleć i korzystać ze wszystkich możliwości.

W ten weekend zaplanowaliśmy pierwsze malowanie szlaków w tym roku - czyli dwa dni intensywnej roboty, porannego wstawania i kilkunastu godzin za kierownicą...
Pierwszego dnia mieliśmy zaplanowane okoliczne skrzyneczki przy okazji niejako ;) Ale zanim pierwsza z nich: Zmentarz wiejski (OP0873) to trochę zdjęć z okolic ;)
W okolicy rowerowego szalaku bocianiego stoi bardzo dużo ciekawych kapliczek. Są drewniane i takie nietypowe, podobnych jeszcze nigdzie nie widziałam. Ta akurat okazała się całkiem stara.
 Później chwila na papierocha i kilka porannych fotek perełek ;)
 Jakoś tego pierwszego ani drugiego dnia, nie bardzo mi szło robienie fotek. Trochę usprawiedliwiam się tym, że nie chciałam za często gasić auta (w zeszłym roku zepsuliśmy rozrusznik, chciałam uniknąć tego teraz)... więc siedziałam w samochodzie i oglądałam filmy ;) Palmtop blutaczowo podłączony do głośników samochodowych całkiem nieźle się sprawdza w takich warunkach ;) na prawdę mi się przyjemnie te filmy oglądało ;)))
Zdjęć jest za to tyle, ile razy wysiadałam dla rozprostowania nóg ;)
A czasem nawet i nie wysiadałam... tylko okno opuszczałam, np. jak w przypadku tego ładnego domu.... ot, lenistwo.
 A tu już foty z urokliwego cmentarza w Krasnyborze (czy Krasnymborze - nie wiem jak poprawnie). Chmury rzubowe ładnie się komponowały ;)
Zbyszek z Wolvem poszli sobie szukać hasła dookoła, a niech sobie spacerują skoro lubią - co ja im będę ułatwiać. Sama poszłam wprost do pomniczka z hasełkiem ;))
Cmenatrz na wzgórzu, co by chociaż po śmierci mieć widoki...
 Zbierało się, na szczęście nie padało.
Podjęliśmy skrzynkę "Ostrowiec" (OP1181) - stoi sobie bezimienne miejsce pamięci w lesie. Żałuję teraz, że nie zrobiłam zdjęcia tej pustej tabliczki. Jakoś wtedy do głowy nie wpadło.
Miejsce klinatyczne, keszyk łatwy do znalezienia.
Byliśmy też na   Moście nad Biebrzą (OP0884).. skubany fotogeniczny jaki ;)
Parę fotek cyknęłam zanim zbarałam się do szukania skrzynki.
Widzieliśmy, że dwa ostatnie logi to nieznalezienia więc byliśmy przygotowani na reaktywację. Przeszukaliśmy  potencjalne miejsce ukrycia... nie jesteśmy pewni czy szukaliśmy aby dobrze, ponieważ spojler od 3po3 dostaliśmy dopiero później i już nie było jak wrócić.. Nie znaleźliśmy, więc zreaktywowaliśmy ;) Najwyżej będą dwie skrzynki :) To nie problem :D
Trochę w sumie żałuję, że podczas takich wyjazdów nie ma czasu za bardzo na dłuższe popasy, bo znalazło by się kilka miejsc na założenie nowych keszyków. Jak na przykład ta rzeźbiona kapliczka stojąca gdzieś po drodze...
Wracaliśmy przez Suchowolę, nie mogliśmy więc zapomnieć o nowopowstałym keszyku w centrum Środek Europy (OP3F07) ;) Z racji kilku tubylców powracających wolnym, okrężnym krokiem do domu powstała cała sesja z serią głupich min przy odkładaniu kesza ;) Niezmiennie aparat i hasło "to chodźcie, zrobię Wam kilka zdjęć" powiedziane ze sztucznym entuzjazmem w głosie działa jak hasło do czapki niewidki i czyni nas niewidzialnymi dla okolicznej ludności ;)
Co jednak trzeba przyznać, plac wygląda teraz bardzo ładnie.
 Z czynną fontanną wygląda pewnie jeszcze lepiej.
Wróciliśmy szybko do domu wiedząc, że następnego dnia też trzeba wstać o 5tej... Brrr... i znów cały dzień na nogach.

Po takim intensywnym lecie jak tegoroczne, tym bardziej docenię możliwość siedzenia w domu zimą ;) A jeszcze jesienią tyle planujemy... każdy weekend zajęty, Zażynek, szlaki, punkt G...

  Moje nowe motto brzmi: wyśpię sie po śmierci. ;)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz