Z okazji pięknej, niedzielnej pogody, wybraliśmy się na przeserwisowanie kilku naszych skrzynek.
Najpierw pojechaliśmy zobaczyć jak ma się nasza skrzynia pełna skarbów w Sowlanach. Przy okazji porannej rosy i słońca wyszło też kilka kwiecistych fotek.
Żółte kwiatki i żółte kwiatki na tle nieba ;)
Sama skrzyneczka trzyma się bardzo dobrze, chociaż drewniana skrzynka z racji zakopania w ziemi jest nieco wilgotna i lekko już obrasta mchem, to jednak spodziewałam się że po tylu miesiącach w ziemi może być już w gorszym stanie.
Trochę podsuszyliśmy ją, uzupełniliśy fantów, dorzuciliśmy też kreta zgarniętego podczas S4nego. Ogólny stan kesza - bardzo dobry. Wszystko w pudełku suchuteńkie. Podejrzewam, że drewno zabiera całą zbędną wilgoć. No i good :) Kesze w takim stanie życzyłabym sobie znajdować :)
Później pojechaliśmy na dworzec Fabryczny i niestety... pudełko znów przemokło :( Nie polecam pudełek plastteam czy jakoś tak. Nie są szczelne. Insza inszość, że był zagrzebany w ziemi... błędy młodości ;) Ktoś dodatkowo umieścił go w patentowanej osłonce ;)
Wysuszyliśmy pudełko, dorzuciliśmy gadżetów i zmieniliśmy schowanko. Już nie jest w ziemi. Może nie zamoknie. Btw niezłą opcją jest chowanie do strunówki z logbookiem woreczka higroskopijnego. Wydaje mi się, że coś tam jednak daje. Kesz był mokry, logbook jedynie lekko wilgotny.
Zdjęcie kończące - tuż obok schowanka zastaliśmy całkiem fotogeniczny stos drewna.
Ciekawe jak się trzyma chlorokrzyż, niedługo też odwiedzimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz