Nadszedł czas odnawiania szlaków... W tym roku się złożyło, że malowaliśmy czerwony, rowerowy i przy okazji zgarnęliśmy kilka keszyków. Piękną jesień mamy w tym roku... :)
Szlaki Wanogi Bagno i kapliczka (OP1175) poszło na pierwszy ogień. Pudełko leżało praktycznie na wierzchu "dla niepoznaki" ktoś obłożył je na wierzchu kawałkami kory... Bardzo 'naturalnie' to wyglądało, więc odnalezienie skrzynki było banalne.
W pobliżu naszej trasy znajdował się też Bunkier obrony przeciwdeszczowej (OP1039) gdzie także keszyk odnaleźliśmy bez problemu. Fajne miejsce, można było schować zdecydowanie większe pudełko niż mikro. Co autor miał na myśli? Nie wnikam.
A później pojechaliśmy na Linię Mołotowa Wołkusz (OP1E2A)...
Zbyszek zszedł na dół. Zanim udało nam się zlokalizować odpowiednie miejsce, to minęło nam trochę. Jak już Zbyszek tam zlazł, to kopał i kopał narzekając na smród różnych dziwnych rozkładających się przedmiotów...
Zmęczył się, ale kesza nie znalazł. Problem tej skrzynki polega na tym, że jest w słoiku więc starał się kopać niezbyt agresywnie, żeby go nie pobić... no cóż... Nie znalazł. Mimo wszystko schronik - pierwsza klasa.
Tydzień później znów byliśmy w pobliżu (druga tura malowania) i też zachaczyliśmy o ten schron. Tym razem Wolf zlazł do środka i przekopał wszystko. Kesza jak nie było tak i nie ma. Cóż... Trudno.
Dużo roboty jakoś ostatnio, beak czasu na siebie, nie mówiąc już o keszowaniu... eh... :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz