niedziela, 9 października 2011

Kaloszowa wyprawa

Z racji pięknej jesiennej pogody wybraliśmy się po kesze, które pozostały nam jeszcze porozrzucane w nie do końca przyjaznych (i przejezdnych) lokacjach w pobliskich lasach ;)
W tym celu najpierw pojechaliśmy kupić Zbyszkowi gumiaczki :) Moje fioletowe czekały już w szafie od jakiegoś czasu ;) a później udaliśmy się po pierwszą skrzyneczkę Krasna Rzeczka (OP3FCD) w pobliżu Supraśla. Miejsce znane i lubiane.

Pięknie jest tam jesienną porą :)

Pudełko znaleźliśmy bez problemu i w zasadzie GPS-free ;) Szkoda tylko, że takie małe - spokojnie można by schować większe i zaopatrzone w fajne gadżety. Do różowej żaby dorzuciłam różowy gwizdek. (Swoją drogą żeby tak założyć kesza, do którego będą mogły wpadać tylko i wyłącznie gadżety tego samego koloru... do przemyślenia ;)

Później pojechaliśmy już do właściwej mokradłowej skrzynki Filipsa - Bagna Puszczy Knyszyńskiej (OP00A5). Lanosa zostawiliśmy nieopodal a sami spacerkiem przez las dotarliśmy na miejsce.

Spodziewałam się większych bagien, a zastaliśmy jedynie nieco większe błotko, które na upartego spokojnie można by ominąć i przejść suchą stopą. Kalosze dały jednak komfort nie zastanawiania się nad następnym krokiem ;) Na początku skierowaliśmy się w miejsce najbardziej charakterystyczne, później Zbyszek odpalił pomocnicze zdjęcia Teda. Chwilę porozglądałam się i już wiedziałam gdzie jest, a jak podeszłam bliżej już widziałam kesza. Białe pudełko leżało sobie na wierzchu. Pudełko z okazji leżenia w tak wilgotnym miejscu nie było w najlepszym stanie. Wysuszyłam wszystko co się dało, czego się nie dało, zabrałam ze sobą do wyrzucenia. Logbooki podsuszyłam, niestety w takij pogodzie nie dało się zupełnie wysuszyć więc stare (prawie w rozsypce) dałam do strunówki a nowy logbook, dołożony przez Marloga (też mokry) wrzuciłam do dwóch. Mam nadzieję, że keszyk będzie trwał dalej :) Tylko nieco trudniej będzie go znaleźć, bo białe pudełko owinęłam czarnym workiem, tyle że nie chowałam głęboko.
 Zrobiłam foty starym, wilgotnym logbookom. Niedługo, podejrzewam niestety, rozsypią się w proch :(
 Ogółem to nie jestem przekonana do logbooków w tej formie, ale cóż... Trzeba przyznać, że całkiem miło jest poczytać niektóre informacje umieszczone przez znalazców ;)

I na koniec moje kaloszki :) Przeszły chrzest bojowy i są całkiem wygodne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz