sobota, 30 lipca 2011

W pogoni za burzą

Wyjeżdzając z domu mieliśmy piękną pogodę. Przestał padać deszcz, wychodziło słoneczko w sam raz na krótką przjażdżkę po dwa "wiszące" niedaleko kesze.
Jeden z nich juz kiedyś próbowaliśmy podjąć, ale widocznie coś nas skutecznie zmyliło, bo wtedy się nam nie udało. Tym razem zdeterminowani byliśmy, żeby go jednak odnaleźć.  Wsiedliśmy na rowerki i udaliśmy się w kierunku Rezerwatu Antoniuk (OP35C8). Przejechaliśmy może z kilometr i dogoniliśmy "mokry opad" i w takiej niezbyt przyjaznej aurze pokonywaliśmy leśne ścieżki i dukty.
Do rezerwatu weszliśmy od strony Wodociągów Białostockich, brama niby zamknięta, ale nie na kłódkę ;P
Przy okazji przejażdzki testowaliśmy nowe "gadżety" ;) Nowe światełka w moim rowerze i saszetkę na Dell'a Zbyszka. Światełka kupione za super ekstra niską cenę 12,99 zł za komplet w sklepie dla ubogich ;). Sprawują się super. Nawet może i lepiej od firmówek Zbyszka kupionych za sporo większe pieniądze ;))) Saszetka, z tego co mówił Zbyszek też zdaje egzamin. Wracając jednak...
Od bramy do kesza jest jakieś 600m. Zajechaliśmy na miejsce i natychmiast rzuciły się na nas hordy komarów. Nic nowego...
 Nie czekając długo rzuciłam się do obszukiwania okolicznych drzewek, które pasowały do spojlera, tych których poprzednim razem nie ruszałam. I szukam, szukam, kuję i wykułam. 

 Myślałam że to skrzynka... A to śmieć. Może gdybyśmy kopali głębiej znaleźlibyśmy coś jeszcze.. :P
Pod drugim drzewem też w ten sam sposób wykopałam śmiecia.. masssakra jakaś.
Skrzynkę znalazł Zbyszek pod drzewem, gdzie ostatnio obryliśmy wszystko (tak nam się wydawało...)
Dalej pojechaliśmy na poszukiwanie Taxa (OP3820) a raczej tam gdzie zaprowadziły nas kordy. Swoją drogą wspaniałe miejsce, czułam się jakby ktoś mnie przeniósł do lasów deszowych gdzieś na drugi koniec świata. I któż by pomyślał że 15 minut rowerkiem od domu mamy takie genialne miejsce. Taxa nie znaleźliśmy, kordy nas chyba w pole wyprowadziły... ;) Ale to nic. Jeszcze ją znajdziemy, może jakąś ładniejszą aurę do tego wybierzemy ;)
Zbyszek umie robić zdjęcia przy zawrotnej prędkości ;) 

piątek, 29 lipca 2011

Koty też lubią geocaching ;)

Z cyklu: "Coś robię, a koty pomagają", dzisiejsza notka sponsorowana tylko przez czarną Kicię.

Otworzyłam małą manufakturę logbookową, z okazji że zrobiłam nam projekt taki, jaki nam odpowiada, Zbyszek go wydrukował, to od razu trzeba było sprawdzić jak się zgrywają strony i wyprodukować kilka (naście) na próbę, w końcu niedługo sie wybieramy do hurtowni keszy :))) trzeba być zaopatrzonym na wypadek potrzeby dorzucenia logbooka [btw. już się nie mogę doczekać].

A kotek pomagał... ;)

Wielooooooki kot ;)
Nie ma to jak dobry pomocnik ;P

czwartek, 28 lipca 2011

Czyszczenie mapy...

...czyli ciąg dalszy zwiedzania okolicznych miejsc, w których nigdy nie byliśmy ;) Patrząc po logach, był to 3 kwiecień :)
Na początek pojechaliśmy w okolice Parku Antoniukowskigo(OP2A5A), w sumie miejsce znane, choć mnie tam chyba nigdy wcześniej w głąb nie zaniosło... Sama skrzynka daleeeko od podanych kordów. Trochę się jej naszukaliśmy ;) Zdjęcie robione rowerem, kordy gps wskazują najbliższą okolicę oddaloną o przeszło 100m ;) Czyli najprawdziwsza skrzynka tradycyjna ;)) Tiaa...

Dalej obydwa tunele: Najpierw ted192_stary tunel (OP12CE) gdzie Zbyszek sobie poszedł szukać kordów, a ja wyciągnęłam skrzynkę.


A później ted191_mały tunel (OP12CF), pojemnik znaleźliśmy bez problemu.
A zimno w tym tunelu.. brr :P

Nad ted193_Białystok_Wiadukt (OP12D0) trochę się pozastanawialiśmy, pospacerowaliśmy (bo i miejsce warte zobaczenia). Jeszcze wtedy nie byliśmy spaczeni i skrzynki podejmowaliśmy z należnym im czasem i zainteresowaniem ;-)
Turczyn (OP200A) i okoliczna przyroda :)))
Drive in - do puszki ted196_Białystok Stadion (OP12D8) - tam Zbyszek jakoś chciał odpuścić, a ja się uparłam i skrzynkę wyciągnęliśmy.
Odwiedziliśmy jeszcze Cmentarz Żydowski przy Wschodniej (OP14F8) - niezwykle klimatyczne miejsce,

 Cmentarz Ewangelicki na Wygodzie (OP146E) - tyle lat człowiek mieszkał prawie obok i nie miał pojęcia (mówię o sobie), że coś takiego istnieje w tym miejscu. Tesco zasłaniało ;D
 Dobrze, że to miejsce zostało odrestaurowane.

Pamiętam, że podczas tej wyprawy po raz 4ty lub 5ty próbowaliśmy też znaleźć kesza Wielka Góra... Z nikłym skutkiem... ja tam się na tą skrzynkę obraziłam. I już.

Na sam koniec wizyta w Sowlanach - po kujkę tATO i hop do domu, jak normalni ludzie, w dzień, zmęczeni ale nie wyczerpani, nie ubłoceni itp ;)

Choroszcz i okolice - 10 IV 2011

Pamiętam że było zimno. Bardzo wiało tego dnia. Tak bardzo że wolałam ręce trzymać w kieszeni zamiast pstrykać fotki. Czego oczywiście teraz żałuję, bo na samym początku odwiedzilismy takie urokliwe miejsca jak Ted82_Światowid (OP06B8) oraz ted83_Szubienica (OP06B9).. No ale cóż... Nie jest to daleko, kiedyś na pewno tam wrócimy :)

W Pankach (Ted81 - OP06B7) jest bardzo zniszczona skrzynka, niestety wtedy nie mieliśmy ze sobą nic do jej odratowania :(

A w Niezerwanym moście (Ted80 OP6B6) zaskoczyła nas dziura...
Zaparkowaliśmy tuż przed i już na piechotkę podjęliśmy kesza.
Tam zaparkowaliśmy... hen hen...
Keszowóz w sielankowej scenerii ;)
Choroszczańskiego Orła (OP2F04) podejmowaliśmy "na fotografa" ;)
Pod pałacykiem gościnnym Branickich zagościlismy na dłużej. Niezwykle urokliwe miejsce. Pomimo wiatru, który się chyba wtedy na nas uwziął... :P
Wcześniej był tu wirtual, ale został zarchiwizowany. Dlatego też już bez bólu mogę umieścić zdjęcie tej ciekawej stajni ;)
Gdyby jeszcze tak nie wiało, byłby bardzo przyjemny dzionek...
Z tej wyprawy bardzo miło pamiętam skrzynkę 3po3 Cmentarz w Choroszczy (OP1781), której kordy prowadziły "na Berdyczów" na szczęście Zbyszek przygotowany był - doczytał. Znalazł wcześniej w necie właściwe koordynaty, więc wystarczyło odnaleźć skrzynkę i odgadnąć hasło... A z hasłem to oddzielna opowieść.. Ja tam średnio w sumie przepadam za trudnymi quizami, ale uwzięłam się i na początek wypróbowałam kilkanaście róznych opcji. Na próżno. I już miałam zostawić to "na później" ale postanowiłam wypróbować jeszcze jedno, a nóż widelec. I bach! Poszło :) W sumie zajęło mi to jakieś 30 minut :)
Powyższe zdjęcie chyba nawet z innego cmentarza, ale jak już wyżej wspominałam. - zimno było i mało fotków się robiło :-|

Już wracając do Białegostoku Zbyszek dostał powiadomienie o nowym keszu, to od razu skoczyliśmy go podjąć. Mowa o Białostockim Dworcu (OP33BC) - łatwo nie było. Skrzynka w pierwotnym schowanku wciśnięta była nieco za głęboko, a nie mieliśmy jeszcze wtedy ze sobą żadnego magnesiku i wepchnęliśmy ją do środka, do ciuchci :P Krótka narada i Zbyszek położył się na ziemi i skrzyneczkę wyciągnął. Tu też nie było łatwo, ale skrzynka wróciła na swoje miejsce, aczkolwiek nieco mniej wetknięta - żeby kolejnym znalazcom nieco ułatwić zadanie ;)

wtorek, 26 lipca 2011

Średniowieczna ruina trwała w Białymstoku...

...owszem, mamy taką. Sama się dowiedziałam dopiero kiedy podejmowaliśmy niedawno założonego kesza Kościół św. Karola Boromeusza (OP3B00)... Swoją drogą co to skrzynka - półzakopany magnetyk ;P
Czyż nie prawdziwa, wspaniała ruina? Ttlyko ten beton i metalowe rynny nie paszą do końca ;)
:)) Zbyszek zadowolony, już po odłożeniu.
 Drugą skrzynkę założoną niedawno też podjęliśmy, fajna historia tej wędrującej cerkwi :) (OP3B02).

niedziela, 24 lipca 2011

stomilionówpięćsettysięcydwieścieczterdzieścidziewięć komarów...

...czyli wycieczka, w ciepły deszczowy dzień po puszczy Knyszyńskiej.
Nie mogło być bez przygód, jakżesz tak normalnie, zapakować się i ruszyć.... To niepodobna ;)
Zbyszek namęczył się, żeby podłączyć listwę z dodatkowymi światłami na bagażnik... co się napodłączał to jego ;)

Mieliśmy zaplanowanych kilka keszy po drodze, niestety nie wszystkie się udało nam podjąć.
Najsampierw udaliśmy się po Zagadkową puszczę Teda (OP0C65) - Zbyszek już miał kordy z zagadki, więc wystarczyło zajechać na miejsce i ją "wziąć". Kordy były dokładne, ale drzewko ze spojlera ma uciątą jedną "rączkę" która nas troszkę zmylała... Ale po krótkiej analizie i małym zastanowieniu odnaleźliśmy odpowiedni pniaczek i kesza.
Towarzyszyły nam chmaaary komarów, całe klany się zleciały.. Koszmar jakiś. Milionysetkiteysięcykomarów na nas dwoje ;)))) Zbyszek był bardzo zły, ja z resztą miałam nie lepszy humor. Powinno się jakoś ograniczać populację tych fruwadeł.. :P Ale tu i tak nie było jeszcze najgorzej... Tego kesza podjęliśmy jeszcze autem,

 Dopiero po nim dojechaliśmy do Podsupraśla, gdzie czterokołowego rumaka zostawiliśmy a przesiedliśmy na dwukołowe.  Tu jeszcze jestem uśmiechnięta, tuż po wypryskaniu się komarozolem, komarzydła jeszcze się z dala trzymały, z resztą tu nie było ich aż tak wiele.
Miała to być przyjemna, spokojna przejażdżka, taka w sam raz dla rozruszania starych kości... Taaa...
Rowerowe poszukiwania zaczęliśmy od kesza Ted4 Rzeka Supraśl (OP033C).
Jest to jeden z prawie legendarnych keszów: bez farta (albo specjalnego sprzętu) nie do znalezienia. I my też go nie znaleźliśmy. Zaczęliśmy szukać w najbardziej prawdopodobnych miejscach schowania kesza (okoliczne pniaki i inne takie). Patrząc po wcześniejszych logach, próbowaliśmy wyczaić miejscówkę po logu Filipsa, który znalazł ją szybko (nie wiem jak, podziwiam) i Nickiela, który dodał info, że kesz jest daleko od kordów. Rozszerzyliśmy obszar poszukiwań, ale co z tego skoro karpów, pniaków tam jest pełno, drzewek i innych takich. Wszystko dodatkowo poryte przez dziki (albo keszerów - też być może ;) ). Nie chciałam się poddać, ale z braku jakiejkolwiek podpowiedzi i punktu zaczepienia musieliśmy dać sobie spokój :(
 Gdyby nie chmary komarów, może i szukalibyśmy do skutku, ale inną sprawą jest fakt, że skrzynka nie ma żadnej podpowiedzi, żadnego spojlera, niczego - żadnego punktu zaczepienia.. Żeby ją znaleźć, albo trzeba mieć niezłego farta (jak Filips), albo wykrywacz (jak Nickiel) albo przeryć pół lasu. Nie będę niszczyć lasu, farta też nie mieliśmy więc skrzynki nie znaleźliśmy. Ogólnie, w takich przypadkach zastanawiam się nad sensem zakładania skrzynek, zakopanych w lesie, przy drzewie, które pokazują niewiadomoco. Ani rzeki ani kesza nie uświadczyliśmy :/ Tyle z moich przemyśleń.
Kolejny kesz zakopany w pniaku... :P Leśna Galeria (OP0BDF), choć miejsce z własną historią, warte zobaczenia to te miliony komarów dały się nam we znaki. Podczas jazdy rowerem nie nadążały za nami, ale wystarczyło zatrzymać się na 3 seknundy żeby pojawiały się ich seeeetki :/
Wystarczy spojrzeć na minę Zbyszka... czerwonymi kółeczkami dookoła zaznaczyłam komary... Ciągle trzeba było być w ruchu....
Miejsce ogólnie bardzo interesujące, obok stoi drzewo, na którym wieszano przestępców i partyzantów.

 Rowerkami jeszcze podjechaliśmy po kopiec dh. Dublaka (OP378B) Tam też było sporo komarów...
Też miejsce "z historią".
W sumie to tu zakończyliśmy wycieczkę rowerową... Zmęczeni niemiłosiernie chociaż przejechaliśmy jedynie 15 km. Było ciepło, nie jakoś gorąco bo tylko niecałe 21stC, ale brak wiatru i ciężkie, przesycone wilgocią powietrze tworzyło wręcz masakryczne warunki do wysiłku. Ja nie odważyłam się zdjąć kurtki. Zjadłyby mnie natychmiast komary. W tych warunkach nawet termoaktywna koszulka była do wykręcenia ;P
Tu na zdjęciu oprócz licznika, pomnika w tle, kolejna porcja latających krwiopijców :P
 Ostatnim keszem, na który mieliśmy ochotę był Wiatrak (OP100A). Zapakowaliśmy rowery na bagażnik i pojechaliśmy już autem, po drodze okazało się mieliśmy tzw. nosa, bo zaczął padać deszcz. Dojechaliśmy bez problemów, wiatraka nie widzieliśmy, ale i tak było za...ście... :P Keszyk leżał sobie na wierzchu, więc wykopałam głębszą jamkę.
W międzyczasie okazało się, że zostawiłam (ja, niedobra) kujkę pod pierwszym keszem - quizem, więc wróciliśmy żeby poszukać. Szkoda by było, taka fajna jest ;) Na szczęście grzecznie sobie na nas czekała, wbita przy pieńku z keszem :)

Takie to nasze komarowe keszowanie.. Podsumowanie:

Znalezionych keszy: 4 szt.
Nieznalezionych keszy: 1 szt.
Km przejechanych rowerem: 15 km
Ilość zabitych komarów: duża
Poziom zmęczenia: wysoki
Poziom stresu: wysoki
Stan psychiki: zmęczenie keszami zakopanymi, a już tym bardziej zakopanymi przy pniakach/drzewach niewiadomo  po co i dlaczego w tym akurat miejscu...

:P